piątek, 26 lipca 2013

Czy rozmowa rozwiąże każdy spór?

Aloha!

Co u Was? Jak Wam obiecałam w poprzednim poście, odwdzięczam się troszkę dłuższą notką. W ostatnie dni, myślałam co by Was zaciekawiło. Bo do tej pory nie miałam MEGA ciekawego tematu, prawda? I pomyślałam, że napiszę może o czymś, o czym ostatnio myślałam. No i jest! Myślę, że to temat godny przeczytania. : )
  • Czy rozmowa rozwiąże każdy spór?
Wiadomo, każdy kiedyś się pokłóci. Może to być coś w stylu "Foch, z przytupem na pięć minut!", czyli obrażanie na żarty, ale może to być też coś poważnego tzn.: kłótnia z najlepszą przyjaciółką, czy rodzicami; o zdradę z partnerem/partnerką (bądźmy tolerancyjni), czy może o nic, każdy ma słaby dzień - trzeba to zrozumieć.

Co do tego "focha, z przytupem" to wiadomo, że można rozluźnić sytuację wybuchem śmiechu, przypomnij sobie coś NAPRAWDĘ zabawnego, tak, żebyś zwijał się ze śmiechu na podłodze. Druga osoba zapomni o fochu i zacznie się śmiać z Ciebie. ;)
Gorzej jest jak się pokłócisz naprawdę z ważną Ci osobą o nie byle co. My, kobiety - i te młode, i te starsze - mamy dni, w których wszystko co ktoś inny robi jest złe. Zamieniamy się w mini diabła. Pamiętajmy, że są osoby, które tego nie widzą. Osoba, która "widzi" stara się Ciebie nie wkurzać, unika rozmowy z Tobą. Ale osoba, która "nie widzi" zacznie do Ciebie gadać i gadać i gadać, a Tobie już nerw pulsuje. Od razu powiedz, że masz dzisiaj trudny dzień. Ale są osoby, które są "nad opiekuńcze" i będą co chwilę pytać czy nie potrzebna Ci jest pomoc, albo czy chcesz może wody, coś do jedzenia... Odpowiedz, że jeżeli chcą takiego dobra dla Ciebie, niech po prostu na chwilę się przymkną i porozmawiasz z nimi wtedy, kiedy nerwy Ci opadną.
Ja miałam już taką sytuację. Jechałam do Londynu, obok i przede mną siedziały moje koleżanki, które znałam bardzo dobrze. Koleżanka obok zapytała mnie czy nic mi nie jest, ja jej odpowiedziałam, że po prostu troszkę źle się czuję, bo mam chorobę lokomocyjną i że staram się zasnąć, ona dalej nic już nie mówiła i też starała się zasnąć. Oczywiście, koleżanki siedzące przede mną musiały to usłyszeć, bo zapytały mnie czy jest mi nie dobrze i czy chcę tabletkę. Odpowiedziałam im, że nie, już brałam i chcę zasnąć. Te zaczęły od razu truć mi coś w stylu "O mój Boże! Idę po panią! A może chcesz tabletkę? Na pewno?" ciągle im mówiłam, że nie, ale te oczywiście wiedziały swoje. Nakrzyczałam na nie, że po prostu chcę zasnąć, a te się na mnie obraziły. Z jednej strony czułam się dziwnie, bo nic do mnie nie mówiły, a z drugiej w końcu mogłam zasnąć, bo mi nie biadoliły. Gdy dojechałyśmy na miejsce wytłumaczyłam im, że było mi nie dobrze, i dlatego chciałam zasnąć. One przyjęły to i w drodze powrotnej nie chciały mnie już faszerować tabletkami.
To samo może przydarzyć się z partnerem/partnerką. Jeżeli się pokłócicie, a ty chciałabyś porozmawiać z nim/nią, bądź otwarta też, na to co on/ona mówi, wysłuchaj.
Jeżeli boisz się rozmawiać z ludźmi, to zapytaj o poradę mamę, starszą siostrę, kuzynkę. Oni na pewno Ci pomogą! Pamiętajmy więc, że rozmowa to klucz to rozwiązania problemu.
Mam nadzieję, że przynajmniej troszkę pomogłam z problemami.

Pisała Kinga. Pa! ;)

4 komentarze:

  1. Ja jak się pokłucę z koleżankami, czy coś to zawsze idę i z nimi rozmawiam.;)
    Fajna notka.;)
    Obserwujemyy ? :) Czekam na odpowiedź.;))
    Pozdrawiam ! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ah, nienawidzę się kłócić, ale na szczęście ostatnio tego z nikim nie robiłam ;)
    Fajny post :>

    http://evelyusic.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo podoba mi się twój blog! :)

    Jeśli chcesz możesz wpaść na mojego blogi:
    nutkaciszy.blogspot.com
    graphics--factory.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Moim zdaniem nie powinno się krzyczeć na koleżanki, bo w końcu one się o nas martwią xdd.


    http://because-its-my-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń